Nagle w jego oczach zobaczyłam przerażenie i niedowierzanie. Szczerze nie spodziewałam się po nim takiej reakcji. Raczej liczyłam na obrócenie tego w żart jak przystało na niego.. A tu serio zobaczyłam, że coś nie gra.
- Jestem
padnięta. – Oznajmiła Amy opierając się o maskę samochodu masując sobie stope.
- Ja też. –
Odparłam drżącym głosem. Było dość chłodno w końcu to połowa listopada.
- Trzymaj.
– Scott nałożył mi na ramiona swoją marynarkę po czym od tyłu mnie przytulił i
położył brodę na moim ramieniu.
- Dzięki. –
Ścisnęłam jego rękę.
- Ej to co
robimy ludzie z tak ładnie rozpoczętą niedzielą. – Spytał stojący obok Lizzy
Dean.
- Ja muszę
spadać do domu. Obiecałam ojcu.. – Odparłam smutna.
- Nie
wygłupiaj się! Powiedz, że nocujesz jeszcze u mnie i już. – Uśmiechnęła się
dziewczyna Dean’a.
- Nieee.
Lepiej już nie. Nie chcę mieć przechlapane na same urodziny. – Odparłam kwaśno.
– A właśnie. Jutro możemy gdzieś po szkole wyskoczyć. Co wy na to?
- Oooo
dobre. – Odparli chórem.
- Mamy
kupować prezenty? – Zapytał z uśmiechem Dave.
- Nie no co
wy.. Wyrosłam już z tego. – Uśmiechnęłam się.
- A gdzie w
ogóle jedziemy?
- Ostatnio
znalazłam jakiś klub w Polson. Czytałam, że nawet dobry. – Zaproponowałam.
- No dobra.
To zgadamy się jeszcze jutro w szkole i ustalimy wszystko. – Powiedziała Lizzy.
Dean i
Lizzy pożegnali się po czym chłopak odwiózł ją do domu. Za ich przykładem Dave
zrobił tak samo. Zostaliśmy we trójkę – ja, Scott i Amy.
- Odwiozę
was. – Zaproponował. Wziął mnie za rękę i poszliśmy na drugi koniec parkingu.
- Wooooow!
– Otworzyłyśmy szczęki ze zdumienia.
Przed nami
stało nowiutkie czarne BMW.
- Tooo
twoje? – Wykrztusiłam.
- Prezent na urodziny. – Puścił oczko po czym
otworzył mi drzwi od strony pasażera a Amy usiadła z tyłu.
Najpierw
odwiózł pod dom moją koleżankę a następnie ruszyliśmy w stronę mojego. Po 5
minutach byliśmy na miejscu. Wysiał pospiesznie z samochodu i otworzył mi
ponownie drzwi.
- Dziękuje.
– Uśmiechnęłam się życzliwie.
- Do usług.
– Zasalutował.
Odprowadził
mnie pod same drzwi trzymając za rękę.
- Chciałem
ci podziękować za dzisiejszy wieczór. Był naprawdę świetny.
- To samo
mogę powiedzieć. – Uśmiechnęłam się. – Zaprosiłabym cię do środka ale późno
jest no i… - Odparłam zakłopotana.
- Nie ma
problemu. Pogadamy kiedy indziej. Przyjechać po ciebie jutro w sensie, że w
poniedziałek? – Uśmiechnął się.
- Jeśli
chcesz.
Chłopak
przybliżył się do mnie i złapał za szyję po czym delikatnie musnął moje wargi.
- Słodkich
snów. – Spojrzał mi w oczy.
-
Wzajemnie. – Lekko się odsunęłam po czym otworzyłam drzwi.
Chłopak
podszedł do swojej fury i spojrzawszy na mnie po raz ostatni odjechał z piskiem
opon. Weszłam do domu po cichu, nie chcąc budzić ojca. Zdjąwszy buty poszłam do
kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Ostrożnie, unikając skrzypiących desek
w schodach weszłam na górę i przemknęłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na kluczyk
i odłożyłam buty do szafy. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam zimny prysznic i
zmyłam tonę makijażu. Przebrałam się w piżamy i odłożyłam sukienkę do szafy.
Wreszcie gotowa wparowałam na łóżko i nakryłam się kołdrą aż pod sam noc.
Zaczęłam podsumowywać cały dzień. Doszłam do wniosku, że źle oceniłam Scott’a.
Może na początku nie zrobił na mnie dobrego wrażenia ale swoim dzisiejszym
zachowaniem odpracował wszystko. Może nie byłam w nim zakochana ale
nadzwyczajniej w świecie zaczynałam go szczerze lubić. Zaczęłam mieć z jednej
strony wyrzuty sumienia, że tak go wykorzystuje ale z drugiej strony nikt
oprócz dziewczyn nie wie, że to robię. Postanowiłam nie zwracać uwagi na
Spencer’a przynajmniej jak jestem ze Scott’em. Chcę żeby moje zachowanie było
jak najbardziej naturalne. A jaki jest mój stosunek do tego całego cyrku z
Emily? Doszłam do wniosku, że Spencer nie jest już małym chłopcem, a prawdziwym
facetem i umie podejmować decyzje. Skoro przespał się z Emily był świadomy
tego, że zawsze może być niespodzianka. Drążyć bardziej tego tematu nie
chciałam, więc sięgnęłam po telefon żeby sprawdzić godzinę. Było parę minut po
drugiej. Dostałam też sms od Scott’a:
„Jeszcze
raz dziękuję.”
To było
urocze. Ale zaczęłam podejrzewać, że on coś kręci. Może Emily kazała mu….ale
nie to niemożliwe. Przecież Lizzy mówiła, że oni się wyjątkowo nie znoszą.
Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić ostatnią myśl a następnie usnęłam. Obudziły
mnie promienie słońca, które przedzierało się przez żaluzje. O dziwo obudziłam
się wypoczęta, co było dla mnie nowością. Przeciągnęłam się i dopiero wtedy
poczułam ból. Dosłownie był wszędzie. Obolała szyja, ramiona, brzuch, nogi i
stopy. Niezdarnie wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na zegarek, który
wskazywał 14:00.
- Boże
święty spałam 12 godzin! – Powiedziałam pod nosem z niedowierzaniem.
Wstałam
ostrożnie z łóżka, założyłam kapcie i zeszłam na dół. Ojciec krzątał się w
kuchni.
- Hej. –
Powiedziałam zachrypniętym głosem.
- No witaj
imprezowiczko. Widzę, że ładnie wczoraj zabalowałaś.
- Oj
przestań.
- Fajnie
było?
- Nie
narzekam. Tylko nogi bolą. Czemu mnie wcześniej nie obudziłeś? Dobrze wiesz, że
jak wstaje tak późno to potem spać do nocy nie mogę.
- Yhy.
Jasne. A jakbym cię obudził o normalnej porze obudził to potem bym przez pół
dnia słuchał twojego jęczenia i marudzenia.
- Ehh za
dobrze mnie znasz. – Parsknęłam.
- Co chcesz
na śniadanie?
- Tosty.
Wychodzisz gdzieś? Bo tak jakoś inaczej ubrany jesteś. – Spytałam podchodząc do
lodówki.
- Umówiłem
się z Donną.
- Matką
Amy? – Wyjęłam mleko i nalałam do kubka.
- No.
Idziemy z Tommym do parku. – Uśmiechnął się.
- Widzę, że
spędzasz z nią ostatnio dużo czasu.
- To źle? –
Spytał zmartwiony.
- Niee. –
Uśmiechnęłam się. – To dobrze, że wreszcie urozmaicisz swoje nudne życie. Ale
myślę, że twoja obecna żona będzie zazdrosna. – Zaśmiałam się.
- Kathy?
Przecież my….
- Nie mama.
Tylko bar! – Przerwałam mu. – Gdybyś nie poznał Donny to całe dnie spędzałbyś
albo w barze albo przed telewizorem.
- Oj
Cheals. – Zaśmiał się.
- Kiedy
wychodzisz?
- Właściwie
już. Masz tu gotowe tosty i serek. Będę wieczorem.
- Okej. Baw
się dobrze. – Pocałowałam go w policzek po czym wyszedł na zewnątrz.
Zrobiłam
sobie śniadanie i zasiadłam przed telewizorem. Nagle usłyszałam dzwonek
telefonu. Wyjęłam go pośpiesznie z kieszeni. Dzwonił Scott.
- Jak się
spało?
- Hahaha
dobrze. – Zaśmiałam się.
- Dzięki
smsowi. Masz ochotę gdzieś wyjść ze mną?
- Emm…
Jakby to powiedzieć…ledwo żyje. – Odparłam.
- To
niedobrze.
- Ale jak
chcesz to możesz wpaść do mnie. Mój ojciec pojechał i będzie wieczorem, więc….
– Zaproponowałam.
- Serio?
Jasne, że przyjadę. Będę za pół godzinki.
- Okej. To
na razie.
- No pa.
Rozłączyłam
się i dokończyłam śniadanie. Szczerze to w głębi ducha cieszyłam się, że się z
nim spotkam bo przynajmniej będziemy mogli sobie szczerze pogadać. Pozmywawszy
naczynia poszłam na górę i stanęłam przed szafą.
- Świetnie.
W co ja mam się ubrać?! – Powiedziałam z wyrzutem.
W końcu po
15 minutach zdecydowałam się na granatowe rurki i obszerną śliwkową bluzkę –
nietoperz. Umyłam i wysuszyłam włosy pozostawiając je rozpuszczone.
Wyszczotkowałam zęby i delikatnie się umalowałam. Praktycznie przypudrowałam
nosek i lekko pociągnęłam rzęsy tuszem.
Usłyszałam
dźwięk dzwonka, więc zeszłam szybko ze schodów przy każdym stopniu krzycząc
„Auć”
Otworzyłam
drzwi i moim oczom ukazał się ciemny blondyn w czarnych ray-banach i
biało-szmaragdowej koszuli w kratę.
- No witaj
śliczna. – Zdjął okulary po czym cmoknął
mnie na powitanie.
- No hej
przystojniak. – Uśmiechnęłam się. – Zapraszam do środka.
Weszliśmy
do salonu po czym Scott usiadł na kanapie.
- Chcesz
coś do picia?
- Nie
dzięki.
Usiadłam
naprzeciwko niego po turecku.
- Ładnie
dziś wyglądasz. – Uśmiechnął się.
- Jasne. –
Spojrzałam na niego spode łba.
- Na serio.
Do której spałaś?
- Właściwie
to niedawno wstałam.
- Dopiero?!
– Wytrzeszczył oczy.
- No. –
Zaśmiałam się. – Nie mów, że ty nie.
- Ja już
jestem na nogach od 8:00. Musiałem zawieść mamę i siostrę na przymiarkę sukni
ślubnej. – Wywrócił oczami.
- Miło z
twojej strony. Twoja siostra się żeni?
- No
wreszcie! – Zaśmiał się.
- Wreszcie?
To ile ona ma lat?
- 24. Ale
to nie chodzi o wiek tylko o to, że tak bujała się z tym chłopakiem już 6 lat.
- Nie
dziwię się jej. To w końcu ważna decyzja.
- Mówisz
jak moja mama. – Uśmiechnął się.
- A za ile
ślub?
- Za 2
tygodnie.
- To już
niedługo.
Nagle w
jego oczach pojawiły się iskierki.
– A może chcesz iść ze mną? Czekaj czekaj.
Gdzie moje maniery?! – Udał oburzonego.
Wstał z
kanapy i stanął nade mną.
- Czy
chciałabyś towarzyszyć mi podczas ślubu mojej siostry jako moja dziewczyna? –
Spytał poważnie.
- Nie
wygłupiaj się. – Uśmiechnęłam się. – Zapraszasz mnie na ślub czy prosisz o
chodzenie. – Zaczęłam się śmiać.
- I to i
to. – Odparł. – Więc jak?
- Hmmm
zgadzam się.
- Ale na
co? – Usiadł z powrotem na kanapie.
- A jak
myślisz? – Zmrużyłam oczy.
- No nie
wiem. Oświeć mnie. – Zaczęliśmy się przekomarzać powoli zbliżając do siebie
nasze twarze.
- Oj dobrze
wiesz.
Nasze wargi
niemal się ze sobą stykały.
- Powiedz.
- No, że… -
W tym momencie zaczął mnie namiętnie całować. Muszę powiedzieć, że był w tym
dobry. Odsunęłam się od niego lekko. – To chcesz wiedzieć czy nie? – Cmoknęłam
go.
- Chcę. –
Uśmiechnął się.
- Pójdę z
przyjemnością. – Odparłam.
- Nie
chcesz być moją dziewczyną? – Posmutniał.
- Nie
powiedziałam nie. Tylko sęk w tym, że praktycznie mało o sobie wiemy i to za
szybko jeszcze. – Przygryzłam sprawę.
- Nazywam
się Scott – Wystawił dłoń.
-Wiem jak
masz na imię. – Byłam z lekka zdezorientowana.
- Nie. Ty
znasz tylko Scott’a Wednesburry wiecznego luzaka zgrywającego się w szkole. –
Powiedział poważnie.
- Hmm
szczerze to masz racje. – Spojrzałam w dół lekko zawstydzona.
- Ejjj. –
Złapał mnie za policzki. – Po prostu dobrze mnie nie znają i już.
- Wiem jak
to jest. – Odparłam.
- Nie martw
się. Ja tam mam szczerze gdzieś co myślą o mnie inni. Większość miejscowych
lasek chciało być ze mną tylko przez to, że starzy są bogaci.
- A są?
Sorry ale szczerze to w ogóle nie wiedziałam.
- Cieszę
się, że nie wiedziałaś. Poznałaś mnie dobrze zanim zobaczyłaś auto i w ogóle.
- Czyli mam
rozumieć, że dom masz równie zajebisty? – Uśmiechnęłam się.
- Bez
przesady. Dom jak dom tyle, że 30 km stąd.
- Tam
będzie wesele?
- Mamy
dosyć duży ogród, więc te 650 osób powinno się zmieścić. Wzruszył ramionami.
- Ile?! –
Wytrzeszczyłam oczy.
- 650. –
Zaśmiał się.
- To teraz
będę znowu musiała pojeździć za sukienką. W ogóle ktoś znajomy będzie?
- Hmm
Spencer z Emily.
Mój
entuzjazm z lekka przygasł na te imiona ale postanowiłam się nie zrażać.
- Hmm no to
świetnie. – Uśmiechnęłam się.
- Coś nie
tak?
- Nie
wszystko jest okej. – Westchnęłam.
- Hmm to
kończąc ten temat powiedz mi, bo wiem, że przyjaźnisz się z nią ale czy Amy
przespała się z jakimś gościem? – Spytał.
- Emm Scott
to nie jest moja sprawa. A nawet jeśli to co? To chyba normalne w tym wieku.
-
Teoretycznie tak ale takie plotki ktoś puścił po szkole, że wszyscy szeptają za
plecami.
- Szybko
się im znudzi i znajdą sobie inny obiekt i niewykluczone, że będzie to Emily. –
Popatrzyłam na niego.
- Czemu
akurat ona?
- Hahaha
nie mów, że nie wiesz! Na facebooku już opublikowała nawet post.
- Co się
niby stało? – Spytał lekko podenerwowany.
- Emily
jest w ciąży. – Zaśmiałam się.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_
AAAAAA! No i jest 17 rozdział. Przepraszam, że teraz rzadziej dodaje ale no ciepło się zrobiło to chcę to wykorzystać :) Jest majówka, więc teraz akurat siedzę sobie w altance i tworzę kolejne części :) Hahaha sama się niespodziewałam, że połącze Chealsy i Scott'a. A wy co o nich sądzicie? Dobra para czy lepszy Spencer??
+ pozdrowienia dla najlepszych czytelniczek pod słońcem:
*Elenora
*Grapemousse
*Basikk
*Basikk
*Nika
*Alexx
*Cookies
*Cookies
Kolejny
rozdział już w piątek <3