- Mogą
państwo iść na górę, Lauren jest gotowa. – Zwróciłam się do rodziców
narzeczonego dziewczyny. Scott bynajmniej zapomniał po, co zszedł na dół.
Skierowała
się do kuchni gdzie wyjęłam z szafki szklankę i napełniłam ją do pełna wodą.
Poprosiłam Ronnie, która właśnie szła na górę się przebrać o zaniesienie jej do
pokoju Lauren. Sama wyszłam na ogród i rozejrzałam się dookoła. Słońce chyliło
się ku zachodowi, tworząc na niebie przepiękny obraz. Lampiony idealnie
wtapiały się w otoczenie robiąc niesamowity nastrój. Gości z minuty na minutę
przybywało coraz więcej i powoli zajmowali miejsca. Kobiety w długich sukniach
od najdroższych projektantów kroczyły dumnie w stronę krzeseł trzymając pod
rękę swoich mężczyzn w smokingach. W powietrzu unosiła się woń zmieszanych ze
sobą perfum, która z zapachem świeżych kwiatów działała wręcz kojąco na zmysły.
Wodziłam wzrokiem po twarzach osób szukając, choć jednej znajomej. Przeszukawszy
ponad połowę gości, wreszcie znalazłam. Stali obok siebie – Spencer i Emily.
Trzymali się za ręce a dziewczyna od czasu do czasu głaskała się po brzuchu.
Wyobraziłam sobie ich, stojących za pare miesięcy, przysięgających sobie miłość
na wieki. Znów zabolało, ale tym razem mniej. Zdążyłam się już chyba do tego
przyzwyczaić. Nie chcąc na to dłużej patrzeć, odwróciłam się na pięcie i
skierowałam się do pokoju Lauren. Weszłam ostrożnie informując, że Susane prosi
o zajęcie miejsc. Rodzice wyściskawszy przyszłą synową oraz pan młody
pocałowawszy narzeczoną wyszli z pokoju
a ja zostałam z trzęsącą się dziewczyną sam na sam.
- Jak tam samopoczucie?
– Spytałam otwierając na oścież wielkie drzwi balkonowe.
- Szczerze?
Jeden wielki stres.
- Wszystko
będzie dobrze. – Pocieszyłam ją, wpinając jej we włosy diamentowy diadem. –
Jest tak jak chciałaś. Goście już czekają na ciebie i orkiestra przygrywa
klasyczne utwory.
- Mam
nadzieje, że wszystko się uda. – Odpowiedziała drżącym głosem.
- A co
miałoby się nie udać?! Jest idealnie. – Poprawiłam jej welon. – Już czas.
Zeszłyśmy
ostrożnie na dół i ustawiłyśmy się w drzwiach tarasowych. Podczas gdy Lauren
nerwowo stała, postanowiłam delikatnie wyjrzeć na ołtarz, który znajdował się
za ścianą. Wszystko wyglądało idealnie. Orkiestra grała na żywo, a wokół
panował niesamowity nastrój. Zgromadzeni goście już siedzieli w pięknie
przyozdobionym ogrodzie czekając na pannę młodą. W oddali zauważyłam Philip’a
stojącego w czarnym smokingu przy księdzu, który miał udzielić im ślubu. Nagle
jedna z organizatorek podeszła do nas, by oznajmić, że wszystko jest gotowe i
możemy zaczynać. Szybko podbiegłam do Lauren by wprowadzić ostatnie poprawki w
jej wyglądzie. Podałam jej bukiet konwalii, po czym ojciec nałożył jej welon na
twarz. Zaczęło się. Orkiestra, w której skład wchodziły skrzypce, fortepian, wiolonczela,
harfa oraz flet zaczęły grać psalm na wejście panny młodej. Na ten dźwięk
wszyscy goście wstali odwracając głowę. Ojciec Lauren wziął córkę pod rękę, po
czym zaczął prowadzić do ołtarza. Usłyszałam jedynie szept dziewczyny proszącej
ojca, żeby ten nie pozwolił się jej wywrócić. Oczy zgromadzonych zwróciły się
ku niej. To był jej wieczór, a ona była jego gwiazdą. Była najszczęśliwszą
osobą dzisiaj, mając przy sobie kogoś takiego jak Philip. Po dojściu do pana
młodego ojciec zdjął Lauren welon z twarzy, po czym przekazał swoją pociechę
przyszłemu zięciowi. Na widok Lauren Philip’owi uśmiech nie schodził z twarzy.
Kochał ją, było to widać i to się liczyło. To była właśnie recepta na udany
związek. Dalsza część ceremonii przebiegła bez żadnych komplikacji. Słowa przysięgi wypowiedzieli szeptem, tak, że
tylko oni je słyszeli. Chcieli, aby to pozostało między nimi i było tylko dla
nich. Rodzice w tym czasie jak niektórzy goście w większości kobiety zaczęły
szlochać i donośnie zaciągać nosami. Ja osobiście nie należałam do osób, które
płaczą na ślubach. Po wypowiedzeniu słów "Ogłaszam was mężem i żoną"
przez księdza rozległ się huk wystrzeliwanych fajerwerk a Lauren z Philip’em
czule pocałowali się w usta, podczas gdy cały tłum wstał i zaczął głośno
klaskać i gwizdać. Po finałowym pocałunku obrócili się i zostali ogłoszeni przez
duchownego "Państwem Bowney". W ułamku sekundy zalała ich fala gości,
składających gratulacje. Stanęłam w kolejce i po upływie 15 minut dopchałam się
do pary młodej.
- Ślicznie wyglądałaś.
I widzisz wszystko się udało. – Ucałowałam ją.
- To dzięki
tobie. – Przytuliła mnie mocno.
Następnie
podeszłam do Philip’a, którego ostrzegłam, że jeśli nie będzie się zajmował
dobrze Lauren to będzie miał ze mną do czynienia. Ten uśmiechnął się i obiecał
troszczyć się o żonę najlepiej jak potrafi. Uściskałam go po czym odeszłam na
bok wraz z innymi osobami.
Goście
kolejno zmierzali do namiotu, gdzie miała trwać impreza do białego rana. W tym
czasie pobiegłam z Lauren do pokoju pomóc jej w zmianie sukienki na luźniejszą.
Po powrocie każdy siedział już na swoim miejscu. Na wejście świeżo poślubionej
pary młodej rozległy się gromkie brawa. Zajęłam miejsce obok dziewczyny
uśmiechając się szeroko. Namiot w środku wyglądał jeszcze lepiej niż na
zewnątrz. Każdy stolik przystrojony był z dokładną precyzją. Nastrój w środku
panował jak z bajki. Po podaniu posiłku wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać,
podczas gdy orkiestra przygrywała. Nagle państwo młodzi wyszli na środek i
zaczęli swój pierwszy taniec, podczas gdy dookoła zebrali się goście by
podziwiać pokaz. Światła dookoła zgasły, a reflektor zaświecił jedynie na
parkiet, by wszyscy skupili swój wzrok na pannie młodej oraz panie młodym.
Piosenkarz w tle zaczął śpiewać „You Are So Beautiful" Joe'a Cocker'aprzenosząc tym samym wszystkich w skrajną melancholię.
Pierwszy taniec
wyszedł przepięknie. Nie był to byle, jaki, przytulaniec, lecz taniec pełen
obrotów oraz innych tanecznych sztuczek. Wszyscy dookoła rozmarzyli się
oglądając zakochaną parę na parkiecie. Pod koniec para dostała od wszystkich
głośne brawa. Następnie Philip zaprosił na scenę rodziców, aby i oni zatańczyli
wspólnie. Zauważyłam, jak Lauren szepcze coś na ucho Scott’owi, który dość
niedyskretnie na mnie spojrzał. Spuściłam szybko wzrok i wraz z pozostałymi
gośćmi kołysałam się w rytm piosenki. Po skończonym tańcu tym razem to Lauren
zabrała głos.
-
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy zjawili się dzisiaj na naszym ślubie.
Począwszy od rodziców aż po samych gości z Norwegii, którzy aby być częścią
dzisiejszego wydarzenia przejechali prawie połowę świata. Dzięki wspierającym
nas rodzicom możemy teraz być tutaj obecni. To oni przez całe nasze życie
wpajają nam jak ważną i szczególnie wyjątkową wartością jest rodzina. Życie bez
niej nie ma żadnego sensu. Jest czarno białe i ponure. A ja od tej pory będę
kroczyć mając przy sobie ukochaną osobę, z którą zamierzam przeżyć całe moje
życie. Chcę na starość właśnie z nim oglądać zdjęcia z dzisiejszej uroczystości
i wspominać z uśmiechem na twarzy te niezapomniane chwile. Dodatkowo chciałabym
podziękować też dwóm osobom, którzy również swoim zaangażowaniem przyczynili
się, że możemy dzisiaj w taki sposób świętować. Pierwszą osoba jest mój brat,
który chociaż jest już prawie dorosły – dla mnie pozostanie małym braciszkiem,
z którym spędziłam całe moje dzieciństwo i nie wyobrażam sobie życia bez
niego.- Przytuliła Scott’a.- Zaś drugą osobą jest moja przyjaciółka. –
Uśmiechnęła się do mnie. – To ona przez prawie miesiąc, przygotowywała mnie
przede wszystkim psychicznie na ten dzień. To ona pocieszała kiedy miałam gorsze
dni. Brała czynny udział w przygotowaniach do ślubu. Razem wybrałyśmy większość
rzeczy na dzisiejszą uroczystość. I choć bywały stresujące momenty to jednak
udało nam się. Ale przede wszystkim wygrałyśmy przyjaźń, bo spędzałyśmy
praktycznie całe dnie ze sobą rozmawiając o wszystkim. Dlatego cieszę się, że
jesteś ze mną dzisiaj. – Podeszła do mnie i chwyciła za rękę prowadząc na
parkiet wprost do czekającego Scott’a. Orkiestra w tle nuciła utwór Bryan'a Adams'a - "Everything I Do" przez co
doprowadzili mnie do łez. Do tej piosenki również swój pierwszy taniec tańczyli
na swoim ślubie moi rodzice.
-
Mogę prosić? - Wystawił swoją rękę w moją stronę.
Kiwnęłam
głową i podałam mu swoją dłoń. Przyciągnął mnie do siebie widząc lekki grymas
na twarzy. Po chwili tańczyliśmy wśród innych par, które zebrały się na
parkiecie. Unikałam wzroku chłopaka rozglądając się po sali.
-
Uwierz, robię to tylko dla Lauren. – Wydusił.
-
Wiesz co? Byś już sobie darował. Nawet zachować się nie umiesz. – Opuściłam
ręce i stanęłam naprzeciwko niego. – No to już. Proszę odtańczyłeś swoje możesz
iść. – Odparłam zdenerwowana.
Kątem
oka zauważyłam, że kilka par dyskretnie się nam przysłuchuje. Chłopak stał cały
czas nieruchomo i patrzył mi w oczy. Nie widząc jakiejkolwiek reakcji zwróciłam
się do niego.
-
W takim razie ja pójdę. – Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do stolika.
Chwyciłam
za torebkę i wyszłam z namiotu. Ruszyłam żwirową dróżką w stronę pomostu,
znajdującego się za wysokimi krzakami, nie zważając na niską temperaturę jaka
panowała. Początek grudnia – wczesna zimna ostro dawała już w kość. Stanęłam na
brzegu i oparłam się o barierkę. Nagle usłyszałam kroki zbliżającej się do mnie
osoby. Obruszyłam się i zobaczyłam stojącego Spencer’a.
-
Emily będzie cię szukać. – Powiedziałam z pogardą odwracając głowę z powrotem w
stronę jeziora.
-
Emily nie ma. Pojechała do domu, bo źle się poczuła. – Puścił moją uwagę mimo
uszy.
-
To czemu nie pojechałeś z nią? – Zadrwiłam.
-
Scott to mój kumpel, więc wypadało żebym został.
-
Aha. – Odparłam drżącym głosem.
Widząc
moje dreszcze chłopak zdjął z siebie marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona.
-
Dzięki. – Wymamrotałam.
-
Czemu uciekłaś od Scott’a?
-
Zdenerwował mnie. – Wzruszyłam ramionami.
-
Ostatnio dużo rzeczy cię denerwuje. Na przykład to, jak ostatnio zachowałaś się
wobec mnie. – Stanął obok mnie.
-
Widocznie miałam powód.
-
Zdradzisz mi go?
Spojrzałam
na niego spode łba.
-
Emily.
-
Ona istnieje już od bardzo dawna i jakoś nigdy nie działała na ciebie w taki
sposób. – Zaśmiał się.
-
Dla ciebie to jest śmieszne, ale mi nie jest do śmiechu jak się dowiaduję, że
osoba, którą… - Zatrzymałam się.
-
Osoba, którą…? – Powtórzył obracając głowę w moją stronę.
Spojrzałam
w jego błękitne oczy i znów zatonęłam, jak byłam w zwyczaju robić to
kilkanaście tygodni temu.
-
Że osoba, którą kocham żeni się z inną dziewczyną. – Przeniosłam wzrok na
jezioro.
-
Po tym wszystkim i tak kochasz? – Spytał zdziwiony.
-
Tak. Dlatego wcale aż tak bardzo nie żałowałam jak zerwałam ze Scott’em. W
porównaniu do mojego zachowania po tym jak dowiedziałam się, że Emily jest w
ciąży to było nic. Owszem, jego też kochałam ale jednak nie tak bardzo jak
ciebie. – Wymamrotałam te ostanie słowa.
-
Nie jesteście już razem?
-
Nie. Rozstaliśmy się kilka dni temu ale widać, że jemu bardzo nie zależało, bo
zdążył już zaliczyć swoją koleżankę a teraz na ślubie być już z inną. –
Wzruszyłam ramionami.
-
Serio to zrobił?
-
Ba! – Prychnęłam. – Ja ich nakryłam w łóżku na gorącym uczynku. – Pokręciłam
głową niedowierzając.
Teraz
z tej perspektywy całe to zdarzenie wydawało mi się śmieszne, wręcz żenujące.
-
Ale może dobrze, że tak się stało. Może to początek czegoś nowego.
-
Czego? – Dopytywał.
-
Nie wiem jeszcze. Nikt nie powiedział, że życie jest proste. Czasem, żeby
osiągnąć swój cel, trzeba pokonać wiele przeszkód. Jedną z nich być może okazał
się Scott.
-
A ty masz już cel, do którego dążysz? – Odwrócił głowę w moją stronę.
-
Miałam. – Spojrzałam na niego. – Teraz będę musiała wyznaczyć sobie nowy.
Nawet
nie zauważyłam, że w tym momencie praktycznie szeptaliśmy.
-
A co się stało z twoim celem? – Uśmiechnął się.
-
Tak jak powiedziałam wcześniej – żeni się. – Oderwałam się od barierki
zdejmując z siebie marynarkę.
-
Gdyby ona nie była w ciąży na pewno to wszystko potoczyłoby się inaczej. –
Starał się wytłumaczyć.
-
Wiem. – Oddałam marynarkę. – Ale dziecko nie zniknie i już nigdy nie będzie jak
dawniej. – Stawiałam ostrożnie kroki idąc do tyłu.
-
Pocałuj mnie. – Szepnął chłopak.
-
Co? – Zatrzymałam się.
Chłopak
szybkim ruchem chwycił mnie za rękę i przysunął do siebie. Wziął moją twarz w dłonie
i złożył gorący pocałunek na ustach. Gdybym powstrzymała go, zapewne
żałowałabym tej decyzji najbardziej w życiu. Krew we mnie zawrzała, serce
zaczęło mi walić z całych sił, usta zapłonęły a wargi rozwarły się. Oplotłam
dłońmi jego szyję podczas gdy nasze języki toczyły zawziętą walkę. Palcami
wpięłam się we włosy Spencer’a, by przyciągnąć go jeszcze bliżej do siebie.
Jego cudowny zapach mącił mi w głowie. W końcu oderwaliśmy się od siebie przy
czym lekko odchrząknęłam.
-
Tak powinien wyglądać nasz pierwszy raz. – Powiedział.
-
A nie był pierwszym? – Spytałam lekko zdziwiona.
Nasze
usta dzieliło zaledwie parę centymetrów przez co byłam gotowa mdleć z zachwytu.
-
Po tym jak czekałem aż się obudzisz u mnie w domu. – Zawahał się lekko. –
Pocałowałem cię.
-
To pewnie, dlatego zaczęło rozsadzać mnie od środka. – Zaśmiałam się.
-
Na pewno. – Wyszczerzył się. – Zbierajmy się bo zaraz tort podadzą. – Wziął
mnie za rękę po czym udaliśmy się w stronę namiotu.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Wreszcie ślub! Hahahaha siedziałam nad tym rozdziałem całą praktycznie sobotę, bo starałam się wszystko dobrze opisać. Oczywiście jak to ja trzeba było skończyć wpis na jakimś momencie.... ale za to druga część wesela w kolejnym rozdziale. Niektórzy domagają się Lewisa, dlatego od razu mówię, że BYĆ MOŻE się pojawi w kolejnych wpisach :)
+ Jutro ukaże się niespodzianka a mianowicie zdjęcia ze ślubu Lauren. Jeśli ktoś chce zobaczyć jej sukienkę to W TYM POŚCIE może sobie ją przypomnieć.
Kolejny rozdział jak zawsze w środę wieczorem bądź... UWAGA WCZEŚNIEJ JAK DOBRZE PÓJDZIE
+ WOS ZALICZONY NA 6 końcówka roku, więc totalny lajt już w szkole i mam więcej czasu na pisanie.
KOMUNIKAT! Jak wiecie niedługo wakacje i 7 lipca wyjeżdzam na 2 tygodnie do Londyną z koleżanką na obóz. Będę miała laptopa ale zupełnie nie będę mieć czasu pisać. Potem od razu jade z rodzicami nad morze na kolejne 2 tygodnie. I tak mija calutki miesiąc :( Dlatego piszcie czy chcecie żebym skończyła opowiadaie przed wyjazdem czy dalej je kontynowała..
Super :d
OdpowiedzUsuńJesteś mega !
Codziennie wchodzę na twojego bloga z nadzieją, że jest wcześniej rozdział ! ♥
Mam nadzieję, ze Spencer wczesniej - znaczy przed slubem - dowie się, ze to dziecko Scotta albo kogos innego..
A propo Scotta .. to zwykła świnia i tyle! Widać, że nie zależało mu na Chealsey.
Czekam na nexta :DD
jeju [płacze
OdpowiedzUsuńświetny , świetny świetny
jak skończysz to Cię uduszę
ten blog przywrócił mnie do żywych
dziękujęci za to
Kocham Cię <3
szczesciara , jedziesz do Londynu
a wgl gdzie jedziesz nadf morze, bo ja mieszkam nad morzem i moze sięspotkamy
Sobieszewo (wyspa obok Gdańska)
Usuńświetnie ;**
OdpowiedzUsuńhttp://loveelife-trzeci-wymiar.blogspot.com/
Spencer'owa jak coś post u góry
OdpowiedzUsuńPrzecudowny rozdział <3 I ten pocałunek Spencera z Chealsy mmm... A co do twoich wyjazdów to chyba lepiej skończyć a po powrocie zacząć nowe ? Takie jest moje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńten anonimowy
OdpowiedzUsuńnareszcie coś się zadziało! i tak ma być! jeszcze fajnie jakby się okazało, że to dziecko nie jest Spencer'a, oooo jakbym sie cieszyła, niezmiernie!
OdpowiedzUsuńNAWET SOBIE NIE MYŚL O KOŃCZENIU OPOWIADANIA!!!!!!!!!!!!!
a może wieczorkiem nad morzem cię złapie wena i coś napiszesz, zobaczymy. pozdrawiam bardzo i liczę, że dodasz wcześniej rozdział. :)
O matko, ale czadowy rozdział, tak na niego czekałam i nareszcie jest, super by było gdybyś wcześniej dodała... :D
OdpowiedzUsuńO jejcjuś pocałowali się, nareszcie :) aż na tak długo wyjeżdżasz... :(( no to lepiej by było gdybyś go skończyła przed wyjazdem :D
jejciu jak długo czekałam na taką romantyczną sytuacje ze Spencer'em ; DD
OdpowiedzUsuńja myślę, że opowiadanie powinnaś jeszcze kontynuować po wakacjach, jakoś wytrzymam ten miesiąc ; ))
a co do rozdziału to wszystko świetnie opisałaś, a ta końcówka jest wręcz przecudowna, lepszej nie mogłam sobie wyobrazić.
czekam na next'a. ; **
Oo jednak dodałaś lampiony :) fajnie. Bardzo mi się podobał rozdział ;* Ja bym wolała abyś dalej pisała ale mogłabyś tak jakby zakończyć pierwszy tom lub część niewiem jak to nazwać i po powrocie wrócić z nowymi pomysłami i wtedy dodawać rozdziały z drugiego jakby tomu lub części zależy jak byś to nazwała :) Ale zrobisz jak uważasz ;* Ale moim zdaniem jesteś niesamowita, uwielbiam jak piszesz, jesteś w tym bardzo dobra mogłabyś o tym pomyśleć na poważnie ;) GRATULUJE zdania wosu ♥ Fajnie że będziesz w Londynie może jakieś fotki nam podrzucisz jak juz wrucisz ;);* Udanych i słonecznych wakacji ci życze ♥
OdpowiedzUsuńAnn
Ty żartujesz? Chcesz nas zranić i to skończyć? Prawdziwi czytelnicy Ciebie nie zawiodą i będę czekać ten zasrany miesiąc. Ponieważ kochają to, jak piszesz. Zawsze najbardziej czekam na Twoje nowe rozdziały, ponieważ twoja historia jest oryginalna. Jest co czytać.
OdpowiedzUsuńSzczerze? To nie polubiłam tego Lewisa. Jakoś tak nie wiem dlaczego, ale zdenerwował mnie chłopaczyna.
Oh, Spencer, jego uwielbiam. Mam nadzieję że z tą Emily to się jakoś wyjaśni. Uwielbiam czytać o Chels i Spencerze. Nie chcę abyś tego szybko kończyła. Ale chcę, abyś jak już skończyła pisać to opowiadanie (do niczego nie zmuszam!) to pisała następne. Uwielbiam czytać jak piszesz.
Zawsze czytam twojego bloga, ale nie komentuje.
OdpowiedzUsuńPS: NIE MOŻESZ GO SKOŃCZYĆ!
Nie, nie chcemy żebyś kończyła! Możemy ewentualnie poczekać ten miesiąc, jeśli nie będziesz miała czasu pisać, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabyś skończyć pisać. Więc tylko mi tu bez takich! ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Spencer i Chealsy się pocałowali. Awww... Słodko ^.^ Ciekawi mnie co teraz będzie się działo na tym weselu i ogólnie w opowiadaniu.
Co do Lewisa - może dodaj jednak coś z nim? Nie chodzi mi o długi wątek, jeśli nie chcesz go, to po prostu chyba dobrze byłoby zakończyć definitywnie jego wątek. Zrobisz jak uważasz ;)
Więc czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję pojawi się WCZEŚNIEJ niż w środę wieczorem ;)
Love <3
OMG! Jaki zajebisty!
OdpowiedzUsuńChealsy musi być koniecznie ze Spencerem!
No nic czekam na następny z niecierpliwością i mam nadzieję że pojawi sie jak najszybciej:**
A i życzę jakby co miłego obozu:***
Oczywiście , że chcemy byś kontynułowała opowiadanie . Jak ktoś naprawdę je lubi to poczeka aż miesiąc by znowu ukazał się kolejny rozdział . Bardzo podoba mi się ten i z niecierpliwością czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńKontynuuj <3
OdpowiedzUsuńJak się ktoś już wkręci, to wiesz... ;p Przyzwyczaiłam się do tego opowiadania i moge czekać naprawdę długo, tylko żeby był nowy rozdział ;p
Proszę, tylko nie zawieszaj ;**
+zapraszam do mnie xd
mojahistoria1d.blogspot.com
Ajjćć.! Twój blog jest naprawdę wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny rozdział :3
zajebisty !!!
OdpowiedzUsuńpowinnaś kontynuować ;)***
Co z tego, ze wyjezdzasz? Nie koncz tego cudownego opowiadania, jeszcze tyle moze sie wydarzyc! Trudno. Chyba inni tez wyjezdzaja, bez przesady. Ja na przyklad, przez wakacje do komputera bede miala dostep tylko przez moze tydzien, dwa gora. Pisz dalej! Moze w wakacje nadejdzie Cie jakas wena, moze rozwiniesz nowy watek! :)
OdpowiedzUsuńCo do slubu, byl przepiekny, naprawde wszystko tak cudownie wyszlo. Juz zaakceptowalam Spencera, znowu go kocham jak kochalam na poczatku. :P Nie wiem czy jakos rozwiazesz ten fakt z dzieckiem Emily, szcerze mowiac licze na to, ale to Twoje opowiadanie, wiec tworz! :) Ogolem, rozdzial jest swietny. Dziekuje za 2 przepiekne piosnki, ktore zamiescilas w tej notce, sa cudowne! I chyba sie powtarzam, ale uwielbiam te obrazki na koncach rozdzialow. Sa takim dopelnieniem, sa sliczne!
Czekam na kolejny! ;*
Nie kończ tego opowiadania proszę :). Ono jest naprawdę fantastyczne i jedno z lepszych jakie czytam i nie chcę żeby w tak szybkim tempie minęła mi przyjemność czytania go :D. Życzę Ci dużo weny no i czekam na kolejny rozdział :D. Pozdrawiam Truskafffka :).
OdpowiedzUsuńNie kończ, możesz kontynuować bloga jak wrócisz albo zakończ go i zaczniesz pisać nowego z nowymi przygodami :)
OdpowiedzUsuńhttp://eysoulsister.blogspot.com/
Szkoda ze Emily jest w ciazy z Spencer'em...:-/ Ślub był boski, i czy ty czytasz mi w myślach ? ;P Oraz ja osobiście jestem za dalszym pisaniem :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;D Rozdział świetny ^^ Podobała mi się ostatnia scena w rozdziale , jest rewelacyjna *.*
OdpowiedzUsuńPisz dalej, wytrzymamy :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Pisz dalej, nie przerywaj, my wytrzymamy ten okres czasu bez postów
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga i uzależniłam się od niego <3 Proszę cię nie przerywaj :) Rozdział fajny ale zaczyna sie robić monotonne że cały czas się kłocą wracają do sb i takie troche bla bla bla.. I zrobilas troche dziwke z Chealsy , mam nadzieje ze to naprawisz :)
OdpowiedzUsuńKontynuuj opowiadanie! Jest genialne i nie wolno ci go przerwać! Absolutnie nie! :) Rozdział piękny, bo wesele i w ogóle i w szczególe.. Chciałabym żeby sprawy z Chealsy wreszcie się wyjaśniły ;)) Tylko tyle.
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na następny ;*
Kontynuuj. <3 :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i czekam na kolejny. xxx
Wow, tak dobrego rozdziału to chyba jeszcze nie miałaś, serio. Dawaj szybko nastepny, a ten Scott to świnia i tyle! Czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńŚwietny < 3
OdpowiedzUsuńScena pocałunku była cudowna ! ; )
A co do bloga to pisz dalej, wytrzymamy jakoś ten miesiąc ;D
Czekam nn ! ; **
Kurde...
OdpowiedzUsuńBoskie opisy, wszystko <3
Ciekawe, czy sprawa z dzieckiem wyjdzie na jaw.
I ten pocałunek! xD
A ze Scotta jest dupek, o.
Ślub był cudowny. Chcę mieć taki ^^
Pięknie. Słuchaj, jak skończysz, to uduszę. Jak co, to ma być kontynuacja, jak wrócisz z wakacyjnej sielanki
Pozdrawiam
literacka-n.blogpsot.com // wild-rose-lost.blogspot.com
nie kończ tak szybko ;(
OdpowiedzUsuńkontynuojesz po wszystkich wyjazdach, ja tak myśle
a co do rozdziału jak zawsze ciekawy i trzyma w napięciu ;)
czekam do środy
boski *_________* i błagam nie kończ opowiadania ;d jak wrócisz to pisz dalej . My poczekamy <3
OdpowiedzUsuńnie kończ! ja chętnie poczekam na Ciebie w wakacje :) ps: dziękuję za komentarze na moim blogu! :*
OdpowiedzUsuńuhuu :D cudowny ślub <3
OdpowiedzUsuńnie kończ ! chcemy więcej przygód Chealsy ! poczekamy nawet i całe wakacje, ale nie kończ !;d
pozdrawiam. chilloutowa. ; )
Nie, nie kończ
OdpowiedzUsuńkażdy chce więcej Chealsy i ogólnie więcej :)
Masz prowadzić dalej! Rozumiesz?! To rozkaz xd A tak w ogóle to rozdział chyba najlepszy w całym opowiadaniu! Cudowny... trochę ze zmierzchem mi się kojarzy ;p Zapraszam do mnie na nowego bloga http://samemistakes-onedirection.blogspot.com/ dopiero dwa rozdziały, liczę na komentarze xd PRZEPRASZAM ZA SPAM ;** I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO XD xx
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze mega super ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się chyba najbardziej świetnie wszystko w nim opisałaś ;D
NIESAMOWITY <3
OdpowiedzUsuńWbij i przeczytaj a może Ci się spodoba ----> http://podoslonacienia.blogspot.com/
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !! dziewczyno !! kocham Cię :D te opowiadania są po prostu takie profesjonalne i meeeegggaaaa fajne :) najlepsze jakie czytałam i wreszcie nie o 1D ) nie mówię ze o 1D są nie ciekawe ale ciężko trafić na takie inne :) Boooooooooskie !
OdpowiedzUsuńzajebisty :D *,*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY I KONTYNUUJ TEGO BLOGA BO JEST MEGA I OCZYWIŚCIE CZEKAM NA NN :p
OdpowiedzUsuń