- Tato?
Wiesz może gdzie wsadziłam tę…no wiesz…eee..taką małą…– Grzebałam w kartonach.
- Nie wiem
co to takie ” tę…no wiesz…eee..taka mała…” – Spojrzał na mnie spode łba.
- Czarną
torebkę tato. Jak mam ci ją jeszcze bardziej opisać?! – Powiedziałam z sarkazmem.
- Ale.. –
Zaczął.
- Jak
zwykle pomocny. Dzięki za pomoc. – Zmroziłam go wzrokiem.
- Skąd
miałem wiedzieć! – Tłumaczył się.
- To był
sarkazm tato. – Zaśmiałam się i szukałam dalej.
- Kurde.
Znowu! – Odwrócił się i poszedł do kuchni.
Wreszcie
znalazłam upragnioną torebeczkę kopetrówkę pudełeczko wysadzane cyrkonami i
cekinami. Pasowała wręcz idealnie do sukienki, którą kupiłam na Florydzie a
zapomniałam o tym wspomnieć. Buty miałam stare - wysokie czarne szpilki. Poszłam na górę i
sięgnęłam za telefon, żeby upewnić się czy aby na pewno Amy jutro do mnie
przyjedzie i mnie uczesze. Sama nie dam rady się z tym wszystkim wyrobić. Na
dodatek Lauren poprosiła mnie żebym przyjechała cztery godziny przed przyjęciem
czyli o 13:00, żeby pomóc jej przygotować się psychicznie i pomóc jej się
ubrać, bo nikomu jeszcze nie powiedziała o ciąży.
Uprasowałam
sukienkę i powiesiłam na wieszaku w szafie, szpilki wypastowałam a do torebki
schowałam chusteczki i gumę do żucia, z obawy, że jutro tata z rana zdąży całą
zjeść. Następnie w łazience dokładnie ogoliłam nogi i wklepałam w nie balsam.
Na twarz nałożyłam maseczkę zgodnie z poleceniem Amy, która jeszcze miała mnie
umalować. Obiecałam jej, że nie będę siedzieć do nocy tylko położę się wcześnie
dlatego punkt 22:00 leżałam już w łóżku.
Rano
obudziły mnie przebijające się przez żaluzje promienie zimowego słońca a
następnie pukanie do drzwi.
- Proszę! –
Krzyknęłam zaspanym głosem.
Zza drzwi
wyjrzała głowa Amy.
- A ty
jeszcze w łóżku? Jest 10:00! – Weszła do pokoju w rękach trzymając małe
kuferki.
- Już
wstaję. – Zsunęłam się z łóżka przecierając oczy.
- Położyłaś
się…
- Zgodnie z
twoim poleceniem. – Dokończyłam.
- Dobra idź
umyj włosy a ja się tutaj rozpakuję.
Udałam się,
więc do łazienki zgodnie z prośbą a raczej z rozkazem. Umyłam dokładnie włosy i
po 10 minutach wyszłam z powrotem do pokoju. Blat mojego biurka był całkowicie
zastawiony produktami i przyrządami godnymi ekskluzywnego salonu kosmetycznego.
- Wow Amy
widzę, że bardzo poważnie do tego podeszłaś. – Odchrząknęłam.
- Skoro
mają być ludzie z całego świata, to musisz coś reprezentować. – Posadziła mnie
na zielonym krzesełku.
Oparłam się
wygodniej i zamknęłam oczy z nadzieją, że część czasu uda mi się przespać i
rzeczywiście kilka razy udało mi się na chwilę zdrzemnąć. Za każdym razem, gdy
się budziłam, Amy nadal się przy mnie krzątała, nie zaniedbując ani jednego
centymetra kwadratowego mojej głowy.
Było
wczesne popołudnie, kiedy do pokoju wślizgnął się tata.
- Jakieś
czarne BMW stoi pod domem. – Powiedział.
- Czyżby
Scott? – Pomyślałam.
Obróciłam
się gwałtownie w stronę okna wyglądając na podjazd.
- Cheals! –
Syknęła dziewczyna. – Chcesz do reszty popsuć moje arcydzieło?
-
Przepraszam. – Zrobiłam psie oczy i posłusznie usiadłam na krześle.
- To co mam
z nim zrobić? – Dopytywał się uporczywie ojciec.
- Powiedz,
że góra 15 minut i schodzę. – Poinstruowałam ojca.
Amy
kończyła już make-up nakładając na usta ostatnią warstwę błyszczyka.
Skończywszy ze mną i uzyskawszy aprobatę ojca dla swojego dzieła przyniosła
suknię i buty. Dziewczyna kazała mi wstać, by móc włożyć mi suknię, nie
niszcząc przy tym fryzury i makijażu. Kiedy zapinała mi guziki na plecach, moje
kolana trzęsły się do tego stopnia, że kaskady czarnej satyny zatrzymujące tuż
przed kolanami, drgały niczym lustro wody na wietrze.
- Weź kilka
głębokich wdechów. – Doradziła mi. – I zrób coś żeby serce ci tak nie waliło.
Posłałam jej
najbardziej sarkastyczny uśmiech, na jaki było mnie stać.
- Nie
musisz z nim rozmawiać. Po prostu usiądź i zapomnij pasy. Nie musisz się nawet
na niego patrzeć. – Dodała.
- Spróbuję.
Dziewczyna
po raz ostatni psiknęła lakier w moje włosy po czym wyszłam z zadymionego
pokoju na dół stąpając ostrożnie po stopniach. Skupiałam się jednak bardziej na
ruchach swoich płuc, licząc kolejne oddechy.
- Chealsy!
A torebka?! – Wybiegła z pokoju dziewczyna.
- Ah..no
tak. – Wróciłam się.
Zeszłam
ponownie na dół gdzie czekał na mnie ojciec z wielkim lustrem.
- Dobra weź
daruj sobie. – Minęłam go.
- Chealsy!
No zobacz jak pięknie wyglądasz.
Westchnęłam
i odwróciłam się spoglądając w swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam zupełnie jak
nie ja. Przypominałam raczej te sławne kobiety przechadzające się po czerwonym
dywanie, gdzie ich skóra mieni się niczym milion diamentów w blasku fleszy.
- Wowww. –
Wydusiłam.
- Mówiłem.
– Puścił oczko. – A teraz leć bo minęło już dobre pół godziny. Życzę miłej
zabawy. – Uchylił mi drzwi.
Minęłam
próg i niechętnie skierowałam wzrok na czarny samochód stojący na podjeździe.
Zatrzymałam się na ułamek sekundy chwiejąc się lekko po czym ruszyłam dumnym
krokiem do auta. Wsiadłam od strony pasażera trzaskając drzwiami, zapięłam pasy,
założyłam rękę na rękę i zwróciłam wzrok tuż przed siebie. Nawet na niego nie
spojrzałam. I nie chciałam nawet tego robić.
- Dzień
dobry Chealsy. – Przywitał mnie przyjemny głos.
Odwróciłam
lekko głowę zdezorientowana.
- Pan
Felix?! – Spytałam zdziwiona.
Mężczyzna
zaczął się śmiać.
- Nie
spodziewałaś się mnie co?
- Ja…ja
przepraszam, bo ja myślałam, że to pański syn i… naprawdę mi głupio. – Jąkałam
się starając wytłumaczyć moje zachowanie.
- Nic nie
szkodzi. Lauren nie mogła nigdzie go znaleźć, więc poprosiła mnie. – Wzruszył
ramionami. – Chyba nie jest tak źle co?
- Naprawdę
przepraszam. – Spaliłam buraka i odwróciłam głowę.
Przez całą
drogę ojciec chłopaka opowiadał mi jaki to jest dumny z córki i z jej planów.
Cieszył się, że dzisiaj będzie już po wszystkim, bo ma dość tego całego
zamieszania. Żalił mi się, że będzie mu brakować córki, która będzie na obcym
kontynencie przez co mi stawały w gardle słowa powstrzymując się przed
wygadaniem tajemnicy. Kiedy dojechaliśmy, wysiadłam z samochodu i pośpiesznie
pobiegłam do domu witając na ganku gosposię i od razu skierowałam się do pokoju
panny młodej. Zapukałam i ostrożnie weszłam do środka.
- Wreszcie
jesteś! – Rzuciła mi się na szyje dziewczyna. – Już tu odchodziłam od zmysłów,
że coś się stało.
- Nie… -
Zaśmiałam się lekko. – Wszystko w porządku. Widzę, że jesteś już uczesana i
umalowana, więc zostaje nam tylko ubranie ciebie i gotowe. – Założyłam ręce na
biodra. – Ale najpierw marsz na godzinną drzemkę dla urody! – Popchnęłam ją w
stronę łóżka.
- Ale
Cheals…
- Ja
wszystkiego dopilnuję. – Pocałowałam ją w czoło i wyszłam z pokoju.
Zeszłam
korytarzem na dół i zobaczyłam kolejne schody prowadzące na taras. Po raz
kolejny musiałam się z nimi zmierzyć będąc w mega wysokich szpilkach. Gdy tylko
skończyły się zdradzieckie stopnie, zaczęłam się rozglądać po udekorowanym
ogrodzie. Na ułamek sekundy zbiła mnie z pantałyku obfitość białych i pudrowo
różowych kwiatów i długich pęków białych wstążek zwieszających się w
girlandach. Powiodłam wzrokiem wzdłuż rzędów opatulonych satyną krzeseł, po
czym przeniosłam wzrok na ołtarz, na którym łuk ślubny był ozdobiony żywymi
storczykami i frezjami. Wszędzie pachniało kwiatami i zapachowymi świecami,
które poustawiane były w lampionach wzdłuż krzeseł. Cały ogród wyglądał jak z
bajki. Obok ustawiono ogromny biały namiot, w którym znajdowały się stoły
zastawione jedzeniem i kryształową zastawą. Całe to przyjęcie urządzone było z
wielkim rozmachem, nie patrząc na koszty. Wszyscy wynajęci pracownicy
dopracowywali ostatnie szczegóły nawet członkowie rodziny. Wszystkim zależało,
żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Poszłam przywitać się z mamą
Scott’a, która od razu zagoniła mnie do roboty przy zapalaniu świeczek. Niby
takie przyjemne i lekkie ale jak się rozejrzałam było ich ponad tysiąc. Po
godzinie poszłam z powrotem do Lauren, która drzemała jak aniołek, więc po
cichu weszłam do garderoby, gdzie wisiała gotowa suknia. Okrążyłam ją dookoła
bacznie się jej przyglądając i wyobrażając w niej siebie za kilka lat. Nie
mogąc się dłużej powstrzymać zdjęłam kreacje z wieszaka i przyłożyłam do
siebie. Spojrzałam w lustro i nie mogąc się opanować pociekła mi łza.
- Chealsy….
– Spytała nagle Lauren.
- Ja…
tylko… - Spaliłam po raz kolejny buraka.
Odwiesiłam
pośpiesznie suknie na miejsce i stanęłam tyłem do dziewczyny.
- Nie masz się czego wstydzić, to normalne. – Przytuliła mnie. – Zobaczysz,
kiedyś sama będziesz w takiej kroczyć. Będziesz miała własny ślub, przyjęcie,
gości, całą tą atmosferę. Ale wiesz co? To chyba nie jest najważniejsze. Od
dziecka mama mi powtarzała, że małżeństwo w pewnym sensie przypomina solidny,
złoty zegarek dziedziczony od pokoleń. Patrzy się na niego i się go po prostu
ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy,
zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszczenia, ani
przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą
piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, raz po raz zanosić do
zegarmistrza, żeby przeczyścił mechanizm…Taki piękny zegarek to rzadkość, ale
przecież gumowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu.
Różnica polega na tym, że zegarek za 20 dolarów pewnego dnia po prostu
przestaje chodzić i można to wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy. Zawrzeć małżeństwo z rozsądku znaczy w większości
wypadków zebrać wszystek swój rozum dla popełnienia najbardziej szalonego
czynu, jakiego dokonać może człowiek. Małżeństwo to dzielenie we dwoje
problemów, których by się nie miało gdyby się było samemu. Tak, więc widzisz
żadna frajda tylko droga przez mękę. –Zaśmiała się.- Taa. – Westchnęłam.
- Dobra
pomóż mi się ubierać bo została tylko godzina. – Wzięła suknię i siłą wypchnęła
mnie do pokoju.
Zdjęła
ubrania zostając jedynie w koronkowej białej bieliźnie. Stanęła na podeście po
czym ostrożnie założyłam jej suknie.
- Nie
uciska cię nigdzie? – Spytałam dopinając perłowy guzik na plecach.
- Na razie
nie. – Pogłaskała się po brzuchu. – Zobaczymy jak będzie po obiedzie.
- Lauren,
rodzice Philip’a przyjechali i chcą cię zobaczyć. – Wpadł z impetem do pokoju
Scott ubrany w czarny smoking.
Gwałtownie
odwróciłam twarz i skuliłam się poprawiając opadającą na ziemie suknie.
- Mogą
przyjść jak najbardziej. – Pokiwała głową. – Cheals przyniesiesz mi wodę z
dołu? Proszę.
- Już idę.
– Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju mijając Scott’a, który przepuścił mnie
drzwiach.
Wyszłam na
korytarz i udałam się schodami na dół. Miałam przed oczami tą sytuację sprzed
kilku dni, kiedy to wybiegłam z płaczem z domu. Lekko mnie na tę myśl
wzdrygnęło. Scott schodził za mną ostrożnie mrucząc coś pod nosem.
- Kelsy! –
Krzyknął nagle.
-
Odwróciłam gwałtownie głowę reagując na imię prawie identycznie wymawiane jak
moje.
Scott
jednak przyspieszył kroku i płynnym krokiem zeskoczył ze schodów wprost w ręce
dziewczyny.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
No i proszę rozdział 30! Tym razem dłuższy i spędziłam nad nim pare wieczorów.
Dzięki za trzymanie kciuków za WOS :) Przesiedziałam w szkole 2 godziny czekając na poprawę, weszłam na dziesięć minut po czym muszę jeszcze jutro przyjść -,- 10 godzin w szkole nie ma co -,-
Następny rozdzialik już w sobotę wieczorem jak zawsze :)
Ostatnio myślałam nad rozwinięciem wątku któregoś z jej przyjaciół ale nie mam pomysłu, może WY jakieś macie?? :)
Miłego czytania :)


cudoooownyyy :D
OdpowiedzUsuńczekam do tej soboty ;)
♥♥♥♥
Co to za dziewczyna?! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i czekam na kolejny.:*
No rondel ta całą pieprzoną Kelsy ! -,-
OdpowiedzUsuńOn ba być z Chealsy, a nie z jakąś Kelsy -,-
Grrr.. Ale tak ogółem to rozdział mi się podoba a ten Scott niech w końcu ogarnie tą tłustą dupe i idzie przeprosić Chealsy ! XD
Bosz ale ja to przeżywam.. :D
Czekam na następny :)
Pozdrawiam Wiki. <3
Podpisuje się pod tobą:D
UsuńSorry że tak krudko ale brak czasu związany z ostatnimi powturkami...
Dobrze ze to już sie konczy...
Pozdrawiam:D
Zaaaajebisty ! :D
OdpowiedzUsuńGenialny.!
OdpowiedzUsuńJejka. Już się nie mogę doczekać tej soboty. Uwielbiam twoje opowiadanie! A z tym wątkiem, to może być dobre. Np. o Amy.
OdpowiedzUsuńCałusy,
Nat.
http://truehistoricandagain.blogspot.be/
Jak zawsze zarąbisty rozdział. Jak przeczytałam ten fragment, gdzie Scott wołał tą " Kelsy " no to najpierw pomyślałam, że pomyliłaś się i zamiast Chelsey napisałaś Kelsy. Potem się skapłam o co chodzi i śmiałam się z jej imienia. Hahahhaa no zobaczymy jak się to wszystko dalej potoczy. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńPs. Powodzenia w szkole!
Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńa ten jest wyrąbisty
Uwielbiam Twoje opowiadanie no!
OdpowiedzUsuńu mnie również nowy rozdział: http://nie-po-kazdej-burzy.blogspot.com/
No super rozdział . Trochę się zdziwiłam tym , że Scott ma inną , a może to rodzina ? Czekam z niecierpliwością na następny .
OdpowiedzUsuńCUDO, MEGA, Idealny :D
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na NN :D
pzdr.
OMG! Tak się cieszę że znów pojawił sie kolejny genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga:***
Czekam na kolejny:*
Pomysłowe!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na WOSie ;d
Hahaha.. Też myślałam że to jakaś literówka z tą Kelsy ;D ogólnie to spoko rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńWidać , że się napracowałaś. Bardzo to doceniam.
Ten Scott to zwykł babiarz a tak mówił, że kocha Chealsey i wgl..
Mam nadzieję, że spencer bedzie na slubie albo cos... i pogodzi sie z Cheals :P
Czekam na nexta ♥
Mam nadzieję że Cheals w końcu będzie z Spencerem :))!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać Sooobooty !! :D
Rozdzialik super !! Opłacało się czekać ;)! Zawsze jak kończę czytac to mam taki niedosyt ;pp
Dasz radę w sql ;)!
HAHHA ŚWIETNY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKASM NA NASTĘPNY :)
OdpowiedzUsuńŻYCZĘPOWODZENIA NA woSIE :d
DZISIAJ AKURAT MIAŁAM KONKURS Z wOSU, WIĘC WIEM JAKI TO BÓL UCZENIA SIĘ wosU ")))))
kOCHAM cIĘ <3<3<3<3<3
sPENCER'OWA
!!!!!!!!!!!!JA CHCE LEWIS'A!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :) genialny! :3 nowy rozdział na ; http://fuck-my-life-forever.blogspot.com/ :) zapraszam . +
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, jest na nim kolejny rozdział mam nadzieje ,że się spodoba ->http://lookingforlifewithoutemotions.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń*_*
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale żadnym pomysłem ci niestety nie pomogę. Ufam, że ty i tak wpadniesz na jakiś genialny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej przestałam lubić Scotta po tym rozdziale. :/ Szkoda mi Chealsy, chyba do końca nie wie jak ma się za to wszystko zabrać. Ciekawi mnie czy nie będzie żadnej afery na tym ślubie...? ;) Ale chaotycznie piszę. Mam nadzieję, że mnie jakoś zrozumiesz. A co do tych twoich godzin spędzonych w szkole, to nie przejmuj się, bo ja nie mam lepiej. Ale jakoś trzeba przetrwać! ;)
Więc trzymaj się, a ja będę czekać na nowy rozdział...
Cudowny rozdzial, oddaj troche telentu... Teraz czekam najbardziej na slub i mam nadzieje ze przebiegnie spokojnie ;) Scott mnie powala na kolana....A co do rozbudowania jakies postaci to moze by tak wybrac Lewisa czy tez Lauren ? wiem nie jestem zbyt madra ale mozna cos pokabinowac, szczegolnie z nim. Dobra ja sie zamykam A ! Mam nadzieje ze wytrzymasz w szq trzymam kciuki ;*
OdpowiedzUsuńO matko ale ty genialnie piszesz, rozdział poprostu cudowny!!!
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się doczekać, kiedy Chealsy pogodzi się ze Spencerem... :D
Czekam na kolejny rozdział :))
z każdym rozdziałem zakochuje się coraz bardziej ;)
OdpowiedzUsuńale ze Scotta jest dupek ! a może na przyjęciu weselnym zjawi się Lewis ? i jakaś akcja między nim a Scottem ;> ?? ale to już pozostawiam dla Ciebie ;)
No!! Pięknie, moja droga. Rozdział genialny, wprost cudowny. Fajnie się go czytało. Masz talent.
OdpowiedzUsuńOby na weselu było spokojnie, oby nikt nie popsuł uroczystości. ;p
A Scott mnie wkurza. Zachowuje się jak jakiś laluś, za przeproszeniem.
Jeśli chodzi o rozbudowanie postaci, to radziłabym Chelsea :)
Niech zadzwoni po Lewisa. Albo niech on sam do niej przyjedzie na ślub. Spens i Scot będą zazdrośni a to i dobrze;p jej też sie coś od życia należy.
OdpowiedzUsuńDAJ COŚ Z LEWISEM!
Jest świetnie ;* ;* ;* ;*
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem Chealsy powinna skupić się na Lewisie, bo to dalej nie ma sensu.. Przecież to ze Scott'em to nie ma przyszłości :( Dziewczyna powinna dać mu wreszcie powód do zazdrości, niech wie co stracił!
OdpowiedzUsuńRozdział jest fantastyczny, genialny i ogółem mistrzowski i profesjonalny :) Z niecierpliwością czekam na następny ;***
http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/
Uhuhu super rozdział .!
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką tego opowiadania ♥
Dopiero zaczęłam pisanie więc proszę o uwagi :
http://podoslonacienia.blogspot.com/
Swietny rozdzial! Juz nie moge doczekac sie tego slubu. Szkoda, ze jest jakos wczesnym popoludniem, bo tak to swieczki w lampionach doskonale oswietlalyby ogrod. Byloby baaardzo romantycznie. :')
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Wiesz ślub może trwać do późna także może będą romantyczne chwile ;P Ale masz racje fajnie by to wyglądało ♥
UsuńAnn
haha :d jak koleżanki wyżej również myślałam, że zrobiłaś literówkę, a potem wtf ?! ;x Kelsy ?! hahaha
OdpowiedzUsuńrozdział mega <3 czekam na nastepny.
pozdro.xde
rozdział mistrzowski.
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się ślubu.
jestem mega ciekawa kto to jest ta cała Kelsy??
czekam na next'a i zapraszam do mnie. ; ]]
Z ręką na sercu mówię, ze nie lubię Chelsey! Wkurza mnie. Ha ha ha. Problemy Liv Horan. Moim zdaniem Lewis jest niezłym dupkiem, a Scott jest prześwietny! :3 Kocham kolesia, rly. A i ciekawi mnie kto to jest ta Kelsey! ;3 Pewnie namiesza ;3 [directionstory-second-life.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, najbardziej ciekawi mnie kim jest Kelsey a raczej jak wygląda, charakter itp. bo kim jest to się akurat mogę domyślić chociaż z twoją wyobraźnią to nigdy nie wiadomo. Piszesz po prostu bosko, już czekam na NN. xxx
OdpowiedzUsuńtheychangedmylife.blogspot.com
Hm nowa postać? Zrób z niej kuzynkę Scott'a. Nie wprowadzaj wątku z jej przyjaciółmi. Trudno będzie się wtedy połapać.
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawszy od poprzedniego.
Dopiero zaczełam czytać fajnie się zapowiada :P
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://zawsze-there-gdzie-you.blogspot.com/2012/06/rozdzia-4.html#comment-form
Rozdział jest cudowny ♥
OdpowiedzUsuńhttp://loveelife-trzeci-wymiar.blogspot.com/
Niech Cheals zabierze Amy na Florydę. Oczywiście Lewis będzie udawał, że nadal mu zależy, ale tak na prawdę będzie po cichu spotykał się z Amy. Kiedy wrócą do domu, Chealsy się o wszystkim dowie i jedyną osobą jaka przyjdzie jej do głowy, aby się zwierzyć, to Spencer^^ Wypłacze mu się i jakoś tak wyjdzie, że wylądują razem w łóżku. Chealsy będzie w ciąży, a dziewczyna Spancer'a powie mu, że udawała z tą całą ciążą. W ten sposób Cheals będzie nosiła dziecko podwójnie naznaczonych. Moim zdaniem resztę powinnaś sb sama dośpiewać ♥
świetny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńczekam na następny
ZAJEBISTY ROZDZIAŁ I CZEKAM NA NN :p
OdpowiedzUsuńzajebiscie piszesz ; o
OdpowiedzUsuńgenialnie !! ; ***
piszesz po mistrzowsku .. ; *
zapraszam do mnie : in-thearmsofanangel.blogspot.com/
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! KOCHAM CIĘ, KOCHAM I JESZCZE RAZ KOCHAM! JA CHCĘ JUŻ NASTĘPNY! :) W OGÓLE FAJNE AKCJE ZE SPENCEREM SIĘ TERAZ DZIEJĄ! ONI MAJĄ BYĆ RAZEM XD xx
OdpowiedzUsuńBajerancki . :D Nie mogę się doczekać kolejnego .:D ♥
OdpowiedzUsuńKocham ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ! ; *
superr :)) :*
OdpowiedzUsuńświetny blog <3 zapraszam do rejestracji http://shinybox.pl/?ref=3c745a1 ;d
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, dodaj zdjęcia sukienki i butów ! koniecznie :D
OdpowiedzUsuńKurw rozdział zajebisty ;D ale trochę wkurzył mnie Scott jak mógł tak szybko znaleźć sobie pociesznie, ahh ... <3czekam na kolejny ;**;**
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ! :))
OdpowiedzUsuńOgólnie zajebisty rozdział ! ♥
http://inlifethereisonlyonedirection.blogspot.com/
zapraszam do siebie, jest już III rodział! -> http://hungry-for-affection.blogspot.com/ - Blanca xx
OdpowiedzUsuń